Dzisiaj jest: 29.03.2024 Osób on-line: 4   Strona główna | Forum | Reklama | Kontakt
menu


Reklama

Felietony
Do Doniecka po Champions League

             Mogło być naprawdę ciężko. W kolejce do Ligi Mistrzów czekały już na Legię Valencia, CSKA Moskwa, AC Milan, Benfica, Arsenal, Ajax, czy Liverpool. Los jednak okazał się w miarę łaskawy i za przeciwnika wyznaczył stołecznej drużynie ukraińskiego Szachtara Donieck.


            Od lat polska drużyna nie miała do sforsowania tak łatwego przeciwnika, zazwyczaj w ostatniej fazie eliminacji czaił się ktoś z najwyższej światowej półki, tym razem czeka nas wyprawa na wschód kontynentu. Oczywiście, nie należy lekceważyć drużyny z Donbasu. Może nie jest to potęga europejskiego futbolu, ale piłkarskie salony nie są jej obce. Ukraińscy piłkarze poznali już smak gry w Lidze Mistrzów, a w dwóch ostatnich sezonach na krajowym podwórku w walce o mistrzostwo odsyłali z kwitkiem o wiele bardziej znane i utytułowane Dynamo Kijów. Drużyna ma swój wypracowany styl i charakter (w przeszłości pracował tam m.in. Nevio Scala), ale to raczej zespół wyrobników i rzemieślników, niż genialnych wirtuozów (gdyby było inaczej jakim cudem w kadrze uchowałby się wciąż Mariusz Lewandowski?!). Wprawdzie możnym sponsorem jest Rinat Achmetow, jeden z najbogatszych Ukraińców, ale samymi pieniędzmi ciężko przekonać do gry największe nazwiska. Wyobraźmy sobie bowiem sytuację, że Szachtar przebija ofertę Realu w walce o Robinho, albo daje większe od Barcelony pieniądze za transfer Zambrotty. Sami piłkarze raczej nie zastanawialiby się długo nad zmianą pracodawcy, wybraliby nie tylko pieniądze, ale również splendor, tradycje i międzynarodowe uznanie. A na te górniczy klub z Doniecka będzie musiał pracować jeszcze długo. Wielkich nazwisk wprawdzie brakuje, ale międzynarodowe towarzystwo jest i owszem, w kadrze zespołu jest tylko siedmiu Ukraińców. Najbardziej znany z nich to dwudziestodziewięcioletni Anatolij Tymoszczuk, uczestnik ostatniego Mundialu. Dariusz Wdowczyk niekoniecznie musi się go jednak obawiać, piłkarz ma bowiem lukratywną ofertę z Celticu i nie jest wykluczone, że klub postanowi go sprzedać. Obrońcy Legii muszą jednak zwrócić baczną uwagę na Nigeryjczyka Juliusa Aghahowe, najlepszego strzelca zespołu.


            Jak powinna zagrać Legia? Pewnie zabrzmi to kuriozalnie, ale przede wszystkim … skutecznie. Może się okazać, że w dwumeczu uda się stworzyć ledwie kilka stuprocentowych okazji i nie będzie innego wyjścia, jak wykorzystać je z zimną krwią. Gwarantem powodzenia nie jest tu raczej osoba Piotra Włodarczyka, więcej można obiecywać sobie po sprowadzonym przed sezonem Edsonie. Trzeba narzucić rywalowi swój styl gry, nie pozwolić zepchnąć się do desperackiej obrony, konsekwentnie i z uporem grać swoje, aż w końcu ukraińska defensywa pęknie. Nie okłamujmy się, Legia miała w losowaniu wiele szczęścia. Może i Górnicy z Doniecka nie są kopciuszkiem i nowicjuszem, ale żeby móc mierzyć się z najlepszymi i grać wspaniałe mecze w Lidze Mistrzów, takich rywali trzeba pokonywać.


            Podopieczni Wdowczyka po losowaniu byli w dobrym humorze, raczej dziękowali losowi, niż go przeklinali, sam Wdowiec też nie krył zadowolenia, oceniając szanse na awans swojej drużyny na 50 procent. I chyba tak właśnie należałoby rozłożyć proporcje: pół na pół. Drużyny prezentują zbliżony poziom, mają podobny potencjał, nie powtarza się sytuacja, która przez lata wisiała nad polskimi drużynami, niczym fatum, że wychodząc na boisko skazywani byli na pożarcie, a swoje dwumecze przegrywali najczęściej w szatni, w głowach. Od dawna Liga Mistrzów nie była tak blisko, na wyciągnięcie ręki, teraz wszystko w nogach i głowach następców Pisza, Kucharskiego i Podbrożnego, którzy dekadę temu na Stadionie Wojska Polskiego wygrywali z mistrzem Anglii – Blackburn Rovers. Oby tylko w decydującym o wszystkich momentach nie przytrafiła się taka wpadka, jak ostatnia konfrontacja o Superpuchar Polski z Wisłą Płock.


 


 Autor: Jacek Żytnicki






Forum piłkarskie
Copyright (c) 2005-2012 Pilkanozna.org