Dzisiaj jest: 20.04.2024 Osób on-line: 4 | Strona główna | Forum | Reklama | Kontakt |
To była jedna chwila. Na Legii zgasło światło wszędzie. W jupiterach na stadionie, w lampach nad trybunami, w laptopach dziennikarzy, w prowizorycznym studiu telewizji. Na Łazienkowskiej zapadły ciemności. Była 48. minuta meczu. Polska przegrywała z Kazachstanem 0:1. - Po przerwie siedziałem jeszcze w szatni, i kiedy zgasło świat, to pomyślałem, ze zemdlałem. Nagle zrobiło się zupełnie ciemno - powiedział po meczu piłkarz reprezentacji Polski Marek Saganowski. Rozbłysły za to płomienie zapalniczek i flesze od aparatów. Kibice chcieli utrwalić tę niezwykłą sytuację. W pewnym momencie rozległo się skandowanie: - Gdzie są stadiony, Kaczyński gdzie są stadiony.... Kibice złorzeczyli też pod adresem PZPN. Zawodnicy biegali po boisku, by nie dopuścić do wyziębienia organizmów. Po kwadransie zabłysły dwa jupitery. Trwały gorączkowe rozmowy prezesa PZPN Michała Listkiewicza z delegatem UEFA, czy mecz będzie można dokończyć. Po 25 minutach awarię - o ile to była awaria, a nie głupi żart - usunięto. Mecz wznowiono. Gdyby nie udało się rozświetlić stadionu mecz zostałby dokończony w niedzielę około południa. Co spowodowało awarię. Podejrzane są piecyki, ogrzewające kibiców na trybunie krytej. One mogły spowodować zwarcie. Gdy rozpalono jupitery i inne urządzenia na stadionie - piecyki pozostały nadal wygaszone.
Autor: Łysy Źródło: Gazeta Wyborcza Dodawanie komentarzy dostępne tylko dla zarejestrowanych użytkowników. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować (rejestracja jest darmowa). Jeżeli już posiadasz konto proszę się zalogować. |